Maraton klasyków: Demony + Co zrobiłeś Solange? + Czarodziej Gore
Czas trwania: 320 min.
Rok produkcji:
Kraj pochodzenia:
Reżyser:
„Demony”, 1985, reż. Lamberto Bava
Największy komercyjny sukces Lamberta Bavy i być może pierwszy w historii europejskiego kina horror w pełni samoświadomy. Bohaterami są tu bowiem widzowie otrzymujący bilety na tajemniczy pokaz filmu o demonach – podczas seansu z ekranu wychodzą jednak prawdziwe stwory.
Przełamywanie czwartej ściany zdecydowanie się Bavie opłaciło, bo wyprodukowane przez Daria Argenta „Demony” okazały się wielkim przebojem i doczekały się sequela. Duży wpływ miał na to współczesny charakter filmu, który w wielu miejscach odnosił się do amerykańskiego, rozrywkowego kina Nowej Przygody, a także doskonała ścieżka dźwiękowa, zawierająca nie tylko kompozycje Claudia Simonettiego (znanego z zespołu Goblin), ale też utwory autorstwa Mötley Crüe, Billy’ego Idola i zespołu Accept – do którego jeden z bohaterów tnie demony kataną, jeżdżąc po kinie na motorze.
„Co zrobiłeś Solange?”, 1972, reż. Massimo Dallamano
Włoskie kino gatunkowe lat 70. słynęło z makabry, tajemnicy i zawiłych intryg, a „Co zrobiłeś Solange?” to prawdziwa perełka giallo – pełna suspensu, brutalności i wizualnej elegancji. W centrum opowieści stoi nauczyciel, Enrico, który wdaje się w romans z jedną z uczennic. Gdy dziewczyna staje się świadkiem brutalnego morderstwa, zaczyna się seria makabrycznych zbrodni, a Enrico zostaje głównym podejrzanym. Trop prowadzi do tytułowej Solange, tajemniczej postaci, której przeszłość kryje klucz do rozwiązania zagadki.
„What Have You Done to Solange?” wyróżnia się również znakomitą muzyką Ennia Morricone, której melancholijne brzmienia doskonale dopełniają złowieszczy nastrój filmu. To jedno z tych dzieł, które na długo zapada w pamięć, sprawiając, że widz nie może oderwać wzroku od ekranu nawet w najbardziej przerażających momentach. Dla miłośników giallo to pozycja obowiązkowa, która wciąż zaskakuje i fascynuje, mimo upływu lat.
„Czarodziej Gore”, 1970, reż. Herschell Gordon Lewis
W latach 70. amerykańskie kino eksploatacji szło na całość, przekraczając granice dobrego smaku i szokując widzów brutalnością, której nie dało się zobaczyć nigdzie indziej. „Czarodziej gore”, wyreżyserowany przez Herschella Gordona Lewisa – ojca chrzestnego gore – to jeden z najbardziej ekstremalnych przykładów tego nurtu, oferujący widzom widowisko krwawe, groteskowe i jednocześnie niepokojąco hipnotyzujące.
Głównym bohaterem jest Montag the Magnificent, iluzjonista, który w swoich pokazach dokonuje przerażających tortur na ochotnikach z publiczności. Ciała są rozrywane na strzępy, a organy wewnętrzne wyciągane ku przerażeniu tłumu. Jednak po zakończeniu każdego pokazu ofiary w cudowny sposób wracają do życia… przynajmniej do momentu, gdy ich zmasakrowane zwłoki zostają odkryte później w rzeczywistości.